Wywiad z Mateuszem Stanisławskim – Kierownikiem Projektu w Ela-compil na temat integracji systemów bezpieczeństwa w budynkach.
Jakie zalety decydują o komforcie pracy użytkownika końcowego z GEMOSem?
Moim zdaniem kluczowa jest elastyczność systemu w zakresie modyfikacji i rozbudowy dostępnych funkcjonalności pod dane zastosowanie. To dzięki otwartości systemu na niestandardowe rozwiązania możemy zaoferować operatorom mechanizmy obsługi, które ułatwiają im codzienną pracę.
Na przykład w ramach szkoleń z użytkownikami końcowymi zawsze przedstawiamy kilka wariantów obsługi alarmów. Czy plan alarmowy ma wyświetlić się automatycznie w chwili zgłoszenia pożaru przez centralę, czy dopiero w ramach obsługi zdarzenia przez użytkownika? Czy dodatkowe okno z kamerą alarmową ma pojawić się automatycznie przy planie alarmowym w chwili pojawienia się zdarzenia czy lepiej, aby operator sam mógł ręcznie wybrać obraz z kamery z dostępnych na liście powiązanych urządzeń? A może w ogóle nie konfigurować automatyki kamery alarmowej w samym systemie GEMOS i zamiast tego wysyłać na sąsiednie stanowisko operatora CCTV odpowiednią sekwencję kamer alarmowych? Czy zdarzenia dotyczące konkretnego typu awarii mają automatycznie znikać ze stosu alarmowego, gdy system integrowany przestanie już sygnalizować te awarie, czy może lepiej, aby wszystkie wpisy zostawały na stosie alarmowym, dopóki operator ręcznie nie poda przyczyny zdarzenia? O tym wszystkim możemy decydować podczas konfiguracji środowiska dla operatora. A jeżeli jakiegoś mechanizmu nie mamy w pakiecie gotowych opcji systemowych, to w zdecydowanej większości przypadków jesteśmy w stanie taką funkcjonalność opracować.
Trzeba mieć na uwadze, że użytkownikiem końcowym jest nie tylko pracownik ochrony czy strażak, ale również szeroko rozumiana obsługa techniczna obiektu. W systemie możemy przygotowywać funkcje, dzięki którym technik może realizować wspólne akcje na danej grupie punktów (np. odłączanie wszystkich czujek w danym lokalu w galerii handlowej na czas remontu) czy płynnie przechodzić z planszy technicznej zbiorczo przedstawiającej sygnał danego typu (np. wszystkie klapy wentylacji bytowej) na plan sytuacyjny, na którym zaznaczona jest dokładna lokalizacja danego urządzenia.
Zaletą systemu GEMOS w kontekście komfortu pracy techników jest również możliwość przedstawiania sygnałów na wiele różnych sposobów. Tworzymy nie tylko standardowe plansze techniczne z listami sygnałów (z podziałem na typy wejść i wyjść albo obszary obiektu), ale również wirtualne matryce sterowań, przekroje czy schematy branżowe, które znacząco przyspieszają realizację okresowych przeglądów instalacji. Przykładowo klapy wentylacji pożarowej i sygnały zwrotne z instalacji oddymiania umieszczamy na czytelnym zoomawalnym schemacie CAD, na którym – podczas realizacji danej sekwencji sterowań – od razu widzimy, czy w danym pionie oddymiania uruchomiły się wszystkie niezbędne urządzenia. Podczas testów pożarowych coraz rzadziej zaglądamy w matryce sterowań czy scenariusze pożarowe – wszystkie niezbędne informacje mamy opracowane w systemie.
Jakie są najczęstsze problemy podczas integracji systemów bezpieczeństwa w obiektach?
Skupię się na jednej grupie problemów związanych z wizualizacją sygnałów systemów integrowanych. Liczba sygnałów, które wizualizujemy, jest ogromna i coraz częściej przekracza kilka tysięcy. Umówmy się – zdarzają się pomyłki. Często wynikają one z problemów z dokumentacją, oraz licznych zmian w projektach i przekazywanych fragmentach konfiguracji systemów integrowanych. Co można zrobić, aby zautomatyzować cały ten proces, uniknąć nieścisłości i jednocześnie znacząco skrócić czasochłonny etap nanoszenia tysięcy punktów na plany sytuacyjne rozległego obiektu?
Coraz częściej dostrzegamy zalety wyposażania branżowych projektów CAD (np. systemu sygnalizacji pożaru) w bloki z atrybutami wiążącymi oznaczenia projektowe (numer centrali, numer pętli, numer elementu na pętli) z oznaczeniami w systemie GEMOS. Przeprowadzając takie swego rodzaju mapowanie, nie musimy ręcznie nanosić punktów na plany sytuacyjne, a po drugie mamy pewność, że na naszych grafikach znajdą się dokładnie te punkty, które zostały przewidziane przez projektanta – czyli równolegle eliminujemy ewentualne potknięcia podczas prac nad wizualizacją (zdublowany punkt, brak punktu na mapie itp.).
Sam proces mapowania jest przy tym elastyczny. Raz, że dzięki wyrażeniom regularnym możemy automatycznie powiązać praktycznie dowolne identyfikatory cechujące dany system (SKD, SSWiN, CCTV, BMS), a dwa, że przy ewentualnych rewizjach projektu tylko aktualizujemy plik CAD bez potrzeby pisania od nowa formuł mapujących. Co więcej, import pliku branżowego nie oznacza, że w naszym systemie jesteśmy skazani na niezbyt atrakcyjne mapy CAD – zamapowany sygnał możemy bez problemu przenieść na grafiki obrobione w zewnętrznym programie graficznym.
Podsumowując: dzięki modułowi importu planów CAD najbardziej czasochłonny proces przygotowania wizualizacji – nanoszenie punktów na plany – w „magiczny” sposób skraca się do kilku kliknięć na poziomie konfiguracji systemu.
Jakie ułatwienia w integracji są związane z wyborem GEMOS?
W zakresie całego procesu uruchomień można dostrzec wiele zalet systemu GEMOS, bez których osobiście nie wyobrażam sobie pracy nad integracją na obiekcie dużej skali. W przeciwieństwie do wielu innych środowisk integrujących dużą zaletą jest na pewno możliwość pełnego zarządzania systemu przez przeglądarkę internetową. W zasadzie wszystkie funkcjonalności dostępne z dowolnego miejsca w sieci, bezproblemowa i szybka konfiguracja stacji roboczych, niezależność od środowiska sprzętowego – to tylko niektóre atuty wynikające wprost z architektury naszego środowiska, które mają znaczenie w szczególności gdy jesteśmy w trakcie gorącego okresu uruchomień na obiekcie.
Na pewno trzeba też zwrócić uwagę na elastyczność systemu. Inwestor na etapie budowy chce rozbudować integrację o nietypowe urządzenie i trzeba szybko wykonać wdrożenie? Nie ma problemu, mamy gotowe interfejsy korzystającego z takich uniwersalnych protokołów, jak BACnet, Modbus czy SNMP – na pewno coś dobierzemy. Technik konfigurujący system integrowany dopiero dzień przed odbiorami udostępnił nam konfigurację z centrali? Cóż, nie zdążymy przygotować szczegółowych schematów i wszystkich planów sytuacyjnych, ale dzięki narzędziom do tworzenia tablic sygnałów na widokach technicznych, szybko zwizualizujemy wszystkie wejścia i wyjścia, tak aby zaliczyć testy funkcjonalne i pokazać inwestorowi przynajmniej próbkę możliwości integracji.
Co jest najbardziej czasochłonne w przygotowaniu systemu wizualizacji?
W przypadku rozległych obiektów (np. elektrownie, zakłady produkcyjne) nie można pominąć etapu opracowywania aplikacji graficznej. Obróbka graficzna planów wszystkich budynków, przygotowanie map nawigacyjnych dla całego obiektu oraz „czyszczenie” i interpretacja dostarczonej przez klienta dokumentacji architektonicznej zajmuje na pewno znaczną część czasu na pierwszym etapie całego procesu przygotowania wizualizacji dla obiektów dużej skali.
Trzeba przy tym pamiętać, że projekt systemu musi być nie tylko estetyczny, ale i – nade wszystko – funkcjonalny, tak aby w przypadku ewentualnych zmian (np. rozbudowa zakładu o nowy budynek) można było wdrożyć aktualizacje bez potrzeby przeprowadzania rewolucyjnych zmian w nawigacji systemowej – czego w kontekście użytkownika końcowego, już zaznajomionego z układem grafik i obsługą systemu, należy unikać.
Jeżeli chodzi już o typowe czynności konfiguracyjne w ramach wdrożenia, to bez wątpienia najdłuższym procesem podczas całego zadania przygotowania wizualizacji jest umieszczanie na planach sytuacyjnych punktów danych, które reprezentują urządzenia integrowanych instalacji. Są to na ogół punktowe czujki dymu (SSP), wejścia i wyjścia skonfigurowane w ramach central FPM+ (np. klapy wentylacji bytowej nadzorowane przez sterowniki LSK), przejścia kontroli dostępu (SKD), linie detekcyjne systemu sygnalizacji włamania i napadu (SSWiN) oraz kamery (CCTV).
Im większy obiekt i im więcej integracji, tym tych punktów finalnie jest więcej. Nawet niewielkie, niezwiązane z infrastrukturą krytyczną obiekty obecnie pękają w szwach od czujników, zabezpieczeń, elektroniki – i to bez wątpienia coraz częściej widać podczas prac nad wizualizacją.
Sam proces umieszczania punktów danych na planach na pierwszy rzut oka może wydawać się szybki, łatwy i przyjemny, ale nierzadko i tutaj pojawiają się detale i problemy, które ostatecznie wpływają na czasochłonność prac. Niekompletna dokumentacja, zmiany projektowe, znaczna fragmentacja udostępnianych danych, konieczność edycji przez projektanta oznaczeń, tak aby był zbieżne z konfiguracją techniczną integrowanej centrali – to wszystko wpływa na to, że ten teoretycznie prosty etap zamienia się w proces wymagający odpowiedniego zarządzania i koordynacji wielu stron (projektant, osoba przygotowująca wizualizację, przedstawiciel integrowanej branży).
Uwzględniając powyższe, tym bardziej szukamy narzędzi automatyzujących proces wizualizacji punktów danych – i tu dobrym przykładem jest wspomniany przeze mnie moduł importu planów CAD, który dodatkowo gwarantuje pełną zgodność pomiędzy dokumentacją projektową a danymi prezentowanymi przez system wizualizacji.
Na jakie trudności napotykasz podczas pracy z klientem?
Na każdym kroku w życiu codziennym stykamy się z coraz bardziej wymyślnymi aplikacjami – czy to na smartfonach, czy to w obszarze elektronicznej rozrywki – które, żeby się wyróżnić, „atakują” nas bogactwem kolorów i fajerwerkami graficznymi wyskakującymi zza każdego rogu. Zdarza się, że po pierwszej prezentacji systemu dla inwestora – w szczególności takiego, który nie miał wcześniej styczności z wizualizacjami systemów technicznych – reakcje bywają dość chłodne w zakresie wykonania graficznego aplikacji. Dlaczego nawigacja systemowa nie jest w pełnym 3D i nie ma efektownych animacji przejścia? Dlaczego nie ma zbliżenia z poziomu map satelitarnych wysokiej jakości? Dlaczego plany sytuacyjne i przekroje budynków mają tylko podstawową architekturę, a nie mają wyposażenia wnętrz i wszystkich innych szczegółów z projektu wykonawczego?
To pytania nieco zabarwione pod kontekst pytania o trudności napotykane podczas pracy z klientem, ale fakt jest taki, że czasem proces „negocjacji” z inwestorem w zakresie kompromisu na linii funkcjonalność–efektowność i znalezienie w tym obszarze tzw. złotego środka bywa niemałym wyzwaniem.
Tak, zgadza się – wizualizacja musi być przyjemna w odbiorze, wyglądać atrakcyjnie i nadążać za trendami. Ale również ma być funkcjonalna i czytelna. Operatorowi, który w trybie ciągłym obsługuje system, zależy przede wszystkim na tym, aby działanie systemu było płynne i wymagało jak najmniej kliknięć przy realizacji rutynowych czynnościach. Plany w sytuacji alarmowej mają uruchamiać się wręcz bezzwłocznie bez zbędnych animacji przejścia, system ma jednoznacznie wskazać lokalizację zdarzenia, podkłady architektoniczne mają być wyzute ze zbędnych „dekoracji”. Technik zamiast widoku 3D czy map satelitarnych zdecydowanie woli „surowy” schemat branżowy czy podstawowy przekrój budynku z naniesionymi punktami, które jednoznacznie wskazują na to, czy dane urządzenie po resecie pożarowym wyłączyło się, czy z jakiegoś powodu nadal jest uruchomione. Efektowność nie zawsze idzie w parze z efektywnością i trzeba o tym pamiętać zarówno na etapie projektowania systemu wizualizacji, jak i podczas rozmów z klientem.
Wywiad dostępny także na portalu Alarmy.org: